czwartek, 30 sierpnia 2012

Horyzont tonie w mroku.


 Bardziej, mocniej, więcej, lepiej, szybciej. Ma być idealnie.

 Nie ma mnie tu, jestem tego pewna. Spłonęłam gdzieś na stosie wraz własnymi marzeniami i snami. Śmierć po mnie przyjdzie, dziś czy jutro? Oto jest pytanie.
Od wieków je sobie zadajemy, lecz takich rzeczy nie wie nikt... Czy mi się wydaje czy zaczynam wariować niczym polna mysz zabrana do niewoli w kwiecie wieku? Cóż ma począć, jedna biedna maleńka myszka która została nagle zamknięta w klatce o złotych prętach? Co dzień może tylko marzyć o powrocie na lśniące rosą zielone łąki i widok niebieskiego nieba. To był jej raj, był brutalny ale był jej.

Z dnia na dzień staję się coraz bardziej zwariowana.  Już za kilka dni znów zostaniemy hermetycznie zamknięci w internacie. Kombinuj, kombinuj... Myśl, myśl...






niedziela, 26 sierpnia 2012

Trzymane pod szkłem

   
  Jestem tutaj dla żartu, moja prawdziwa osoba dryfuje gdzieś pomiędzy snami ,a marzeniami. Delfiny uporczywie podgryzają moje kostki a nienawiść wgryza się w kark.

Gdzie się podziała galaktyka w której wszystko było możliwe? Gdzie się podziały czasy w których nagrodą za pierwsze miejsce w wyścigu rowerowym był kamień? Co się stało z tymi radosnymi gówniarzami budującymi bazy?
Chciałabym wiedzieć kiedy to minęło i kiedy zaczęłam słyszeć : ,,musisz już być odpowiedzialna, przecież jesteś już w końcu kobietą i powinnaś dbać o wszystko,, ,a zarazem ,,przecież Ty jesteś jeszcze za mała,,. Co to ma być? Pogrzebano tutaj logikę 300 metrów pod ziemią. Larwy sprawiedliwości już dawno zdążyły strawić te zdania. Śmieszna wichura porwała moje serce, a śmierć zostawiła na jego miejscu mityczny kwiat paproci który skutecznie oplótł tętnice i żyły.  


  W swojej głowie już złożyłam czarne róże na Twym grobie, lecz na pogrzeb się nie wybieram. Nie chcę widzieć łez, cierpienia. Chcę odpłynąć w nieznane miejsca mitycznych łąk.
Szukałam Cię wielokrotnie oczyma wyobraźni lecz zawsze czułam tylko zimny oddech na karku i łzy w oczach. 
Daj już sobie spokój. Błagam przestań sama się zadręczać. Sen dobrze Ci zrobi, dobrze wiesz ,że to nie Twoja wina. Przestałaś mówić... ludzie Cię do tego zmusili... Nadszedł ten czas w którym musisz docenić samą siebie. Zawsze gdzieś pomiędzy oceanem krwi a niebem życia będzie szybowała gołębica z wiadomością od Ciebie. Jednak gołębica jest nieśmiertelna... nie musi jeść, nie musi pić, nie musi spać, karmi się Twymi marzeniami, więc nigdy jej nie  dogonisz. Jesteś za dużym tchórzem na śmierć i  doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Chyba jestem nadgniła bo powoli zaczynam tracić dech i czuć ciężar na klatce piersiowej. 

   ~Uwolnij mnie od całego zła świata








sobota, 25 sierpnia 2012

Człowiek powoli na serce umiera





  
  Umieram, przeciekam przez palce, bezwładne ciało opada na dno. W oczach złotówki, nikną skrycie pod powiekami, skóra odpada płatami, jak mgła. Wysnuty z powieści ideał kobiety, szarmancko podaje łapę jak pies. Zlizuje smutki z szyi obojętności, gryzę obojczyk, mruczę jak kot. Bluszcz oplata moje serce, jestem bezradna popadam w mrok.









  Wakacje minęły w pijackich marach i czasie 
spędzonym na Bóg wie czym. Dlaczego zawsze muszę być chimerą, a ludzie przeze mnie umierają na serce... moim sercem nikt się nie przejmuje, może dlatego, że tak na prawdę go nie ma...? Cóż...to mógłby być ten powód. W żałosnych słowach, kiepskie rozterki. Zbito mi kulę ... wyparowałeś, ona płaczę, ona kona, ona przemawia. Kocham Cię mała. Dziękuję ,że się odezwałaś, bez Ciebie nie byłabym sobą. To Ty jesteś moim tchnieniem. Błagam Cię wybacz mi ostatnią próbę samobójczą. Nikt nie chciał nam pomóc. Kochana... wpadnij w moje ramiona jak statek wpada w fale. Obóz minął, wszystko minęło. Zacznie się trwoga, przygotuj się na cierpienie i masę niezrozumiałych grymasów na twarzach nic nie wartych baranów. Maszyna podtrzymująca Twój oddech już się psuję, wiesz ,iż długo nie pociągniesz, coraz rzadziej do mnie zaglądasz ,a jednak nadaj łapiesz moją dłoń i ciągniesz mnie w stronę lśniących rosą łąk. 
Niech tak będzie zawsze...





Zdj.: Monika Łuczak / María Inés Gul

niedziela, 12 sierpnia 2012

Parapet dla zakochanych

  Łzy nie popłyną... tylko wilgotne powieki, wrzask samotności i pustka w sercu. Chciałabym mieć Cię teraz przy sobie, poczuć Twój charakterystyczny zapach i utonąć w opiekuńczych ramionach.
  Żałuję, że nie znaczę dla Ciebie tyle co Ty dla mnie, ale to nic... Na dzień dzisiejszy wystarczy, że jesteś.
Wybaczyłam Ci sporo, coś musiało to oznaczać. Zagryzam wargi i zdzieram pięści ,waląc w ścianę wierząc , iż może kiedyś pojawisz się pod mym oknem... Cholerne kilometry! Może i jestem naiwna, mówią mi to wszyscy, lecz to nic nie zmienia. Ja i tak uporczywie do Ciebie wracam.

  Ciało stoi nieruchomo, dusza miota się i trzaska bezwładnym ciałem o ściany. Będę silna, obiecałam to sobie. Kochana dasz radę! Nic Cię nie powstrzyma, przecież jesteś silną dziewczynką. Ach...Ty żałosna... czasami nie mogę Cię słuchać... 
 Kiedy się budzisz płatki róż które miałaś rozsypane na pościeli spadają bezwładnie na zakurzoną, od wieków nie używaną marmurową posadzkę, bramy niebios otwierają się z łomotem, a Belzebub już szykuję Ci gorącą kąpiel. Ludzie z zachłanności szczypią Twe ciało. Szkoda mi Ciebie. Kiedyś byłaś piękna, teraz zostały z Ciebie same przerażające kości. Twą długą białą suknię spowił mrok, a pod samą szyją zawiązano Ci ciasno kokardę, okradziono Cię z Twych błyszczących emocjami pantofelków, zabrano Cię od ukochanego oraz zamknięto w szklanej kuli. Zostaniesz w niej na zawsze- mówili, ale Ty jak głupia wierzyłaś , że pewnego dnia przyjdzie Twój książę z bajki i wydostanie Cię z tej niewoli, stłucze szklaną kulę, a później razem pójdziecie ku zachodowi słońca. Miałaś nadzieję. To było jedyne co ocaliło Cię od śmierci. Codziennie poddawano Cię torturom , wyrywano paznokcie, szarpano włosy, a mięśnie naciągano niczym struny, ale Ty miałaś nadzieję, głupia. ŚMIALI SIĘ Z CIEBIE, SZYDZILI. ALE TY MIAŁAŚ NADZIEJĘ!
I tylko dzięki tej małej nadziei tyle wytrzymałaś, dzięki tej małej iskierce uchroniłaś swe ciało przed samozagładą.  Dzięki tej malutkiej kropelce w oceanie nie sięgnęłaś po arszenik stojący na Twej nocnej 
 szafce.
 Kochana jak skończy się Twoja historia? POZWÓL MI POCZUĆ. Pozwól mi dokończyć Swoją historię ale dziś już dość maleńka. Dziś czas już na sen. Ten jeden raz, pozwolę strażnikom wygonić robactwo z Twej komnaty. Pocieszę Cię. Następny dzień, może być już TYLKO GORSZY.

 Potrzebuję dnia dla siebie, muszę wyjechać, poukładać myśli. TAKI DZIEŃ NIE NASTANIE I DOBRZE O TYM WIESZ. Brak weny to obrzydliwe uczucie przez które nie da się nic zrobić. Poznaliście moją małą tajemnicę, choć maleńka, podaj mi rękę a zabiorę Cie z tego okropnego miejsca, lecz wtedy będziesz musiała porzucić nadzieje o Twoim ukochanym, musisz się z tym pogodzić. Ale gdy usłyszałaś te słowa splunęłaś mi w twarz i nic nie mówiąc wróciłaś do swej celi. Usiadłaś w kącie i zaczęłaś kiwać się monotonnie w rytmie uderzeń serca. Kocham Cię. Chciałbym abyś została przy mnie jak najdłużej, może kiedyś dam Ci nadzieję, wyślę promyk światła i powiem,że kiedyś wyjdzie słońce. to zbyt wstydliwe by o tym mówić. PAS. Zaprzeczasz zeznań niczym więzień który morduje z zimną krwią, lecz po chwili uświadamiam sobie, iż jesteś najokrutniejszym zabójcą jakiego miałam zaszczyt poznać. NIEMAL CODZIENNIE ZABIJASZ MNIE W MEJ GŁOWIE BYM MOGŁA SIĘ ODRODZIĆ JAK FENIKS Z POPIOŁÓW. Mimo wszystko dalej Cię kocham. Pamiętaj o tym, że zawsze będę i nigdy nie przestanę.

                                                                           Love, wariatka zakochana w niewieście ze szklanej kuli.
                                            

ZDJ.: Jakub Kaczuk-Kuziak