wtorek, 6 sierpnia 2013

Bezkarnie cytrynowe.

  Z daleka widziałam jej sine ręce ściskające różaniec. W okół widziałam płaczących ludzi szamoczących się z wielkimi wiązankami rzekomo mającymi wyrażać żałobę. Kaplicę wypełniał zapach ciężkich perfum kobiet o których już dawno zapomniano. Zgrzytanie zębów i ten paniczny strach szepczący imiona osób następnych w kolejce. Białe rękawiczki, białe chusteczki, białe róże, białe wstążki i czarna żałoba. 




 Słyszę kroki, słyszę łamiące się gałęzie pod moimi stopami, lecz moje nogi stoją w miejscu. Świsty w głowie przyprawiają mnie o halucynacje. Wyrwano mi poziomkowe serce wraz z porastającymi je liściastymi tętnicami. Zdeptano, przeżuto, skopano, zhańbiono. Łzy cisną mi się do oczu wraz z histerycznym uśmiechem na twarzy. Czuję ogromny ból w skroniach występujący zwykle po skonsumowaniu przestarzałych myśli. Precz.



Zdj. Malwina Kolankiewicz
https://www.facebook.com/malwinakolankiewiczphotography?fref=ts



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz